InkRZE
Zaglądacz
Dołączył: 27 Cze 2015
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:44, 13 Lip 2015 Temat postu: Moja pierwsza trasa Kawasaki Z1000SX. |
|
|
Podzielę się wrażeniami z pierwszej trasy na moim motocyklu Z1000SX.
Motocykl:
Kupiłem tydzień temu z przebiegiem 6600 km. Rocznik 2012. Od razu zmieniłem olej, filtry i zrobiłem czyszczenie i konserwację zestawu napędowego. Poprzedni właściciel niewiele jeździł, ale chciałem by było idealnie wszystko zadbane. Przesiadłem się z Kawasami Vulcan 1600 Mean Streak. Trudno porównać te dwie maszyny, ale potrzebowałem czegoś dynamiczniejszego i wybór padł na Z1000SX. Rozważałem zakup VFR1200, ale pozycja jest dużo gorsza (bardziej spoczywa się na rękach) jak również nie mogłem trafić ładnego egzemplarza w rozsądnej cenie. Dużo jest z Francji z obciętą mocą – radzę uważać, bo mają 100 KM zamiast tych 160-170. Poza tym Zecik jest po prostu ładny w tym malowaniu i spodobał mi się. Jest takie powiedzenie „Jeśli po zapakowaniu samochodu odchodzisz i nie oglądasz się, by jeszcze na niego popatrzeć, to znaczy, ze kupiłeś zły samochód”. Myślę, że motongi także kupuje się oczami Motocykl zwraca uwagę, a zielony kolor jest wyjątkowy podobał się wszystkim napotkanym. „Fajna żabka” mówili
Akcesoria:
Dokupiłem kilka zabawek: tankbag Oxford, sakwy tekstylne także Oxford, łańcuch do przypinania do elementów stałych architektury (ciężkie cholerstwo, ale sprawia wrażenie solidnego i może kogoś odstraszy), disclock'a na "siadaczy", pokrowiec oxforda na motocykl i zestaw przeciwdeszczowy Probiker. W sumie to chyba wszystko co potrzebne do jazdy.
Montaż tankbaga zajmuje 15 sekund. z Sakwami jest trochę trudniej, ale nie pakuje do nich nic wartościowego. Zapina się je pod siedzeniem i spina klamrami, żeby nie latało przy zmianie prędkości, wjeździe na progi zwalniające lub studzienki. Zarówno sakwy jak i tankbag mają takie kolorowe wstawki i po włożeniu zielonych pasuje do motonga idealnie (vide zdjęcia). Do sakw włożyłem ciuchy, buty i inne rzeczy. Sakwy można powiększyć odsuwając jeden zamków i wtedy są bardziej pakowne – zdało to egzamin, bo miałem trochę cieplejszych ubrań. Do tankbaga wszedł ipad i różne szpeje. Mimo, ze można go powiększyć (a dokładniej podwyższyć) rozsunięciem podobnego zamka, jak w sakwach, to nie robiłem tego, bo wtedy nie widać wskaźnika biegów i zasłaniało by również zegary. Wystarczyło mi bez powiększania. Disclock drze ryja głośniej niż moja stara, więc jestem pewny, że zwróci uwagę.
Trasa:
Z Rzeszowa do Tokaju, Egeru, Budapesztu i powrót przez Tatry Wysokie. Ja musiałem być wczesniej, więc poleciałem przez Lendak do Polski na zakopiankę i A4.
Jazda:
Pozycja za kierownicą jest bardzo wygodna, czego wygląd motocykla wcale nie zapowiada. Siedzi się stosunkowo wyprostowanym, co nie obciąża tak rąk jak na wspomnianej VFRce. Motocykl jest bardzo lekki i operowanie nim na parkingu jest dziecinnie łatwe. Odczułem dużą różnicę przesiadając się z Vulcana ze względu na różnicę masy i wysokość. Zetka jest, co oczywiste, wyższa. Zapakowana do sakw i kufra miała podniesiony dodatkowo środek ciężkości i trzeba o tym pamiętać. Co prawda ja mam 184 cm i ca 95 kg wagi, więc nie jest dla mnie żadnym wyzwaniem. Myślę, że ktoś niższy i lżejszy na pewno poradziłby sobie równie dobrze. Kolega, który śmiga na Hondzie CBF600 był w szoku, bo powiedział, że Zeta jest poręczniejsza i łatwiejsza w manewrowaniu.
Moc motocykla jest w pierwszym kontakcie „niedorzeczna”. Motocykl na każdym biegu przyspiesza i elastyczność litrowego silnika jest tym, czego potrzebowałem. Można zapiąć szóstkę i jeździć cały dzień. Niedorzeczna moc ujawnia się ok. 5-6 tys obrotów. Rwie go do przodu i trzeba słuchać anioła stróża, bo cyferki na liczniku zmieniają się baaaaardzo szybko. Do wyprzedzania (dynamicznego) wystarczy zrzucić bieg o 1-2 stopnie i manewr zajmie ułamki sekund. Teraz łatwo stracić prawko, więc trzeba na to uważać. Motocykl ma bodaj 138 kucyków i oddaje moc w taki sposób, że jest przyjemnie. Dźwięk oryginalnych tłumików mi się podoba i nie będę ich raczej zmieniał. Wyglądają również ciekawie i wyglądają lepiej niż w VFRce. Hamulce z ABS to również coś, z czym nie miałem styczności. REWELACJA. Jeśli ktoś kupuje motocykl, to niech bierze tylko z ABS (po co ja pisze takie oczywistości).
Szybka jest oryginalna i przez to ciut mała, jak na faceta z moim wzrostem. Będę rozważał większą, ale nie chce psuć wyglądu motocykla. Najszybciej leciałem na autbanie ca 255km/h, ale już od 160 szum powietrza i jego napór narastają i trzeba się mocno kłaść na zbiornik. Na więcej takich prób już nie będę sobie pozwalał – już wiem co potrafi i wystarczy
Spalanie wyniosło 5,8-6,1 l/100km przy spokojnej jeździe. Myślę, że wynik niezły, ale nie kupowałem go do ekodrivingu i liczenia złotówek przy jeżdżeniu. Wtedy kupiłbym Priusa, lub inne auto w „holenderskim gazie”. Zasięg 240 km w zupełności wystarcza do jazdy i odpoczynku na stacji. Motocykl prowadzi się lekko i łatwo manewruje się w mieście, co okazało się zbawienne przy przelocie przez zatłoczony i gorący Budapeszt. Na pewno nie męczy i da się przelecieć kilkaset km dziennie bez zwlekania się z niego z ulgą. Siedzenie co prawda mogło by być wygodniejsze, ale to w sumie sportowy turystyk, a nie goldas do nawijania kilometrów.
Podsumowując:
Trafiony zakup. Nadaje się do spokojnego nawijania kilometrów i do „dzidowania”, jeśli mamy taki nastrój i potrzebujemy adrenaliny. Za jakiś czas pościągam z niego co się da i wybiorę się na tor do Biłgoraju lub Poznania. Na razie muszę go jeszcze przetestować z plecakiem na dłuższej trasie, ale moja małżonka się boi motocykli, więc będę jeździł sam. Jak go wymyję po podróży i wypucuję porządnie, to wrzucę parę lepszych fotek.
|
|